wtorek, 3 lipca 2012

Wzruszająca historia o dziecku i footballu amerykańskim

W Polsce football kojarzy się przede wszystkim z tym co się dzieje aktualnie na stadionach na Ukrainie i w Polsce. Football amerykański to wciąż David Beckham, Los Angeles Galaxy, Major League Soccer oraz 3:1 w meczu o honor w Korei Południowej. Jest jednak garstka ludzi, która rozumie ten sport, zna część zasad i jest w stanie bez nudzenia się oglądać, a dodatkowo wie nawet, że "foot" w nazwie jest związane z piłką długością stopy, a nie kopaniem jaja. Specjalnie dla nich utwór od Big K.R.I.T.a.
W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej football jest niemal religią. Oglądanie meczów jest bardzo ważnym elementem wielu świąt i spotkań z rodziną (czasem nawet najważniejszym). Tak jest także z Super Bowl (finał rozgrywek), które samo w sobie stało się świętem zaciągającym przed telewizory 1 000 000 000 (słownie miliard) widzów. 

Wśród wielu sezonowych fanów sportu zdarzają się jednak tacy, którzy poświęciliby wszystko dla swoich ulubieńców (i nawet dużo więcej jak Robert De Niro w The Fan). Taką osobą jest też sześcioletni Joe Armento, oddany fan New York Giants (aktualnych mistrzów NFL). Joe dowiedział się, że Brandon Jacobs jeden z graczy jego ukochanego zespołu postanowił zmienić klub ze względu na lepszą ofertę finansową. Dla chłopca sprawa ta była na tyle poważna, że postanowił rozbić swój dziecięcy bank i zaoferować Jacobsowi wszystkie swoje oszczędności. Tak oto rozbił swoją skrzynkę skarbonkę i wraz z listem (napisanym oczywiście przez mamę) wysłał do footballisty 3 dolce i 36 centów.

List dotarł do adresata i choć nie był już w stanie zmienić decyzji gracza (podpisany kontrakt z drużyna z San Francisco) to poruszył jego serce. Jacobs w jednym z ostatnich dni w Nowym Yorku, zabrał swojego pięcioletniego syna i odwiedził młodego Joe. Poza wspaniałą zabawą ze swoim idolem, dzieciak otrzymał także kask Giantsów oraz czek na 5 dolarów, który miał zwrócić dziecku jego wkład finansowy w próbę utrzymania Jacobsa w Nowym Yorku. Sam zawodnik przyznał, że cała ta sytuacja była jednak warta dla niego o wiele, wiele więcej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz